Zlicytowano kolekcję supersamochodów syna afrykańskiego dyktatora. W niej same perełki

Gwinea Równikowa to małe państwo w Afryce środkowej. Rządzi nim Teodoro Obiang Nguema Mbasogo, jeden z ostatnich afrykańskich dyktatorów, godny następca Idi Amina (Uganda) i Mobutu Sese Seko (Zair). Rządzi od 1979 roku, jako szef armii, bogacąc się i tłamsząc własny naród wzorem wymienionych bandytów.

W kraju panuje kult jednostki. Prezydent wygłasza publiczne przemówienia, chwali sam siebie, w radiu mówi się, że Teodoro Obiang Nguema Mbasogo jest „niczym Bóg w niebie” i ma „wszelką siłę nad ludźmi i rzeczami”. Oczywiście szef państwa jest „w stałym kontakcie z Wszechmogącym”.
Państwowe budynki w Gwinei Równikowej mają prezydenckie wizerunki, w miastach i miejscowościach imieniem Obianga Mbasongo nazywane są ulice, a w sklepach sprzedawana jest odzież z wizerunkiem Obianga. Wzorem innych satrapów dyktator przyjął wiele „szytych na miarę” tytułów: El Jefe (Szef), Lord Wielkiej Wyspy Bioko, Annobon i Río Muni, Wielki Generał Alifanfarón i innych.
Jego syn nazywa się Teodorin i jest chyba jeszcze gorszy od ojca. Głównie rozbijał się po świecie i zajmował się praniem brudnych pieniędzy zrabowanych przez ojca Gwinejczykom. Miał wiele domów, a w Szwajcarii kolekcję wyjątkowych samochodów.
Została ona skonfiskowana i trafiła pod młotek. Agencja Reuters szacowała, że zostanie sprzedana za ok. 18,5 mln franków szwajcarskich. Tymczasem poszła pod młotek i udało się uzyskać aż 108 mln zł (27 mln dolarów).
Jakie auta znajdowały się w kolekcji? Naprawdę wyjątkowe. Nie chodzi nawet o mnóstwo Ferrari, Lamborghini, Bentley’ów i Rolls-Royce’ów, ale prawdziwe perełki. Wśród nich dwie zasługujące na szczególna uwagę: Lamborghini Veneno Roadster i Aston Martin One-77.
Teraz auta będą miały „czystych” właścicieli. Miejmy nadzieję.